Lilou zagościło na mojej ręce kilka miesięcy temu, zachorowałam na to i oczywiście musiałam ja mieć. Swoja lilou kupiłam w salonie w Katowicach gdzie obsługa była bardzo miła z asortymentem trochę gorzej, najpierw miało to być serduszko ale w salonie był ostania sztuka i pani nie mogla mi go sprzedać tak samo było z kwiatkiem. W końcu zdecydowałam się na srebrnego kotka, bez graweru, panie w sklepie były takie uprzejme ze obsłużyły mnie bez kolejki wiedząc ze mi sie spieszy i nie mogłabym czekać do godziny 14.00. Gdy wybrałam już model została tylko sprawa sznurka, nie chciałam jasnego koloru ani zbyt ciemnego tak wiec padło na niebieski.Po kilku miesiącach noszenia uważam ze to był dobry wybór, oczywiście blaszka jest porysowana ale nie do tego stopnia żeby musiała oddawać ja do czyszczenia.
Kochasz czy nienawidzisz ?
Lilou ma wielu przeciwników, wydaje mi się ze głownie przez ceny, które owszem nie są małe, ale przecież raz się żyje, mój kotek kosztował 100 zł ale uważam ze są to dobrze wykorzystane pieniądze, dostaje wiele miłych komentarzy na temat tego cudeńka. I zapewne na jednej nie poprzestanę, już czaje się na serduszko z karmelowym sznurkiem
Na koniec kilka zdjęć cuda ! :)